TRZECH ICH SIADŁO POZA STOŁEM Trzech ich siadło poza stołem Każdy szczery patriota, Pije wino, drwi z Prusaków. Na Moskala błotem miota. I siedzieli poza stołem: — O! Ojczyzno nasza święta! Dla Cię słodka śmierć, męczarnie, I moskiewska kaźń, i pęta! I siedzieli poza stołem: — Dla Cię nie znam trudów, znoju, Dla Cię walczyć, dla Cię umrzeć, Byleś wolna wyszła z boju. I rzekl jeden do drugiego: — Bracie, żal za serce chwyta; Pijmy! Żyj nam wolna, równa, Święta Rzeczy Pospolita! — Wolna! równa! — krzyknie trzeci To zachcenie głupie dziecka, Jakby mogła kiedy Polska Powstać inna, jak szlachecka. Tu już w drugim krew zagrała, A byl ponoć synem popa: — Nie chcę twej szlacheckiej Polski, Chcę Ojczyzny Żyda, chłopa! — Żyda! chłopa! i Cygana! Wrzasnął pierwszy, szklanką miota, Wolę już moskiewskie rządy, Niż Ojczyznę z brudu, błota! — Z brudu! błota! Bluźnisz, podły! Wy to szlachta, królewszczyki, Wy to brudni! wy zdradzacie! Na was nasze kosy, piki! Trzeci za kord. — Ruska źmijo! Wspomnisz ty tarnowskie blizny — Lecz policjant stał na boku, Więc kord schował — dla Ojczyzny. Tylko mruczy z cicha w szklankę: — Kpy! Zdrajcy z wytartym czołem! — Odwrócony od dwóch innych Siedział każdy poza stołem.